wtorek, 25 marca 2014

Sezonowość od A do M, kapusta kiszona Basi i placki





Z zazdrością obserwuję mijającego mnie codziennie rowerzystę.
Dla mnie jest jeszcze za wcześnie.
Czekam aż wiatr nieco straci na sile,
a termometr wskaże parę stopni więcej o poranku.
Cierpliwie wyglądam słońca i szukam nowych kiełków w ogrodzie.
Wciąż powoli porządkuję przestrzeń wokół siebie
i czytam, jaki wpływ może mieć to na moje życie.
Robię przegląd spiżarni, w której coraz częściej
miejsce pełnych zajmują puste słoje i butelki.
O tej porze roku namiętnie wyjadamy wszystko co pomidorowe,
więc niewiele już zostało z pokaźnych zapasów soków,
pieczonych pomidorów, apetitek i ljutenicy.
Znikają też z półek małe słoiczki wypełnione letnimi owocami.
Poziomki wyjadane prosto ze słoika to dla mnie deser idealny!
Ostatni słój szparagowej fasolki wylądował w zupie,
ostatni ajwar idealnie pasował do fougasse,
a ostatni słoik kiszonej kapusty zamienił się w małe placki,
które przygotowałam podczas kolejnego spotkania z Amber.




Placki z kiszonej kapusty
Na podstawie przepisu z książki Domowe przysmaki

placki
200 g mąki, u mnie orkiszowa typ 2000
szczypta soli
250 ml jasnego piwa
2 jajka
1 łyżka posiekanego szczypiorku
400 g kapusty kiszonej
masło klarowane lub smalec do smażenia

dodatki
wędzony łosoś
wędzony pstrąg
śmietana
koperek
skórka cytryny

Z mąki, soli, piwa i jajek przygotować ciasto o konsystencji ciasta naleśnikowego.
Dodać szczypiorek i odstawić na 30 minut.
Kapustę osączyć, drobno posiekać i wymieszać z ciastem.
Placki smażyć na rozgrzanym maśle lub smalcu,
przez kilka minut z każdej strony, aż będą złote.
Gotowe placki okrasić dodatkami wedle uznania.




Kwas askorbinowy, konserwanty, przeciwutleniacze, polepszacze smaku i zapachu...
Po co narażać się na szkodliwe skutki ich działania?
Lepiej zrobić ją samodzielnie i czerpać korzyści z jej dobroczynnego wpływu na nasz organizm.
Szczególnie wiosną!




Kapusta kiszona w słoikach
Na podstawie przepisu Basi ze strony Mozaika życia

10 kg poszatkowanej kapusty
2 kg marchwi utartej na grubej tarce
18 dag soli niejodowanej

1 łyżka ziaren ziela angielskiego
¾ łyżki ziaren pieprzu
8 liści laurowych pokruszonych na kawałki

ziarna kminku

bardzo duża miska do wymieszania składników
wysterylizowane słoiki

Wszystkie składniki dokładnie wymieszać 

i zostawić całość na około godzinę. 
Po godzinie leżakowania kapusta zmięknie i puści sok. 
Garść warzyw odcisnąć i włożyć do słoika,
a następnie dokładnie ubić zawartość słoika,
na przykład drewnianym tłuczkiem do drinków,
aby pozbyć się powietrza.
Powtarzać tę czynność, aż do napełnienia słoika.
Nie wypełniać słoików pod samą pokrywkę,
najlepiej zostawić około 1-1,5 cm wolnego miejsca.
Nadmiar soku należy wylać.
Słoiki zakręcić i przechowywać w chłodnym miejscu.
Kapusta już po 2-3 tygodniach nadaje się do jedzenia.








środa, 19 marca 2014

Wiosenne porządki i orkiszowo-żytnie bułki z kminkiem





Dwie klatki, które bardziej przydadzą się 'Pani Joasi od ptaków'.
Dwa stojaki na płyty, które akurat chciał kupić znajomy.
Dwa worki pełne rzeczy, które wciąż mogą jeszcze służyć innym.
Ponoć to, czego nie używaliśmy przez ostatnie dwa lata, nie jest nam potrzebne.
Czas płynie szybko, a ja jestem człowiekiem niedoskonałym
i choć daleko mi do kolekcjonerki bibelotów i zakupoholiczki,
co roku, w zakamarkach szaf i na strychu spiżarni, znajduję coś 'niepotrzebnego'.
Dlatego od czasu do czasu pozbywam się tego, co nic dla mnie nie znaczy.
Z radością, przeglądam, układam, sortuję i wyrzucam niepotrzebne bez żalu.
Cieszy mnie luz w szafach, porządek w papierach i na twardym dysku.
Stare rachunki lądują w niszczarce, a niepotrzebne pliki w wirtualnym koszu.
Znów widać co jest na pulpicie, a dysk zyskuje nieco wolnego miejsca.
Dzięki wiosennym porządkom można jednak znaleźć nie tylko rzeczy niepotrzebne.
Można na przykład odkryć, gdzie ukrył się choinkowy stojak, który zniknął w grudniu,
albo ważna wizytówka, której nie było, gdy była najbardziej potrzebna
lub znaleźć niepublikowane do tej pory zdjęcia pysznych bułek z kminkiem.





Orkiszowo-żytnie bułki z kminkiem
na podstawie przepisu z książki Chleb, J. Hamelmana

17 g dojrzałego zakwasu
363 g mąki żytniej razowej typ 2000
301 g wody

Wszystkie składniki dokładnie wymieszać 
i odstawić na 14-16 godzin w temperaturze koło 21°C.

545 g mąki orkiszowej typ 700
317 g wody
17 g kminku
17 g soli
4 g drożdży instant
całość zakwasu

Wszystkie składniki połączyć 
i wyrabiać mikserem 3 minuty na pierwszej prędkości 
oraz przez 4 minuty na drugiej.
Przykryć i odstawić w ciepłe miejsce do fermentacji na 1 godzinę.
Ciasto podzielić na porcje o wadze 85 g.
Uformować bułki, przykryć i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 1 godzinę.
Piec w temperaturze 230°C przez 20-24 minuty.






sobota, 15 marca 2014

Marcowa piekarnia oraz fougasse z oliwkami i nie tylko





Czy zechciałabyś...?
Oczywiście!
Kilka godzin później siedziałam na kanapie
i popijałam zieloną herbatę.
Przewracałam stronę po stronie
trzymanej na kolanach książki
TEJ książki!
Tak wiem, mało oryginalnie,
bo wszyscy ją mają i podziwiają.
Nic jednak nie poradzę na to,
że po wypróbowaniu kilku receptur
i ja wpadłam po uszy.
Przy ostatnim łyku zbyt chłodnej już herbaty
wybór padł na piękny w formie fougasse.
Czyż można nie ulec, czytając te słowa?

„Fougasse to regionalna specjalność Prowansji o gęstym, 
chrupiącym cieście, niezwykłym kształcie i smaku. 
Smakuje wyjątkowo ze względu na dużą ilość chrupiącej skórki[...]„
J. Hamelman

Nie można!
Dlatego wyzwanie podjęli:
Amber - nasza niezastąpiona organizatorka :)
AciriAgaAnia, AniaWAnkawellAluchaArnikaAsia,
BeataBożenaCzekoladkaDorotaDorotaElaGosia,
KamilaŁucjaMałgosiaMargheMarzenaMarcinH,
Mimbla, OlimpiaRenataWisłaŻabka






Fougasse
na podstawie przepisu z książki Chleb, J. Hamelmana

te fermentée
122 g  mąki chlebowej
79 g  wody
3 g soli
szczypta drożdży

Połączyć drożdże z wodą, dodać mąkę i mieszać do osiągnięcia gładkiego ciasta.
Pâte fermentée powinno mieć konsystencję gotowego ciasta na chleb.
Przykryć dzieżę folią spożywczą i odstawić na 12-16 godzin w temperaturze około 21° C.
Dojrzały zaczyn będzie wyrośnięty i zacznie się w środku lekko zapadać.

ciasto właściwe
320 g  mąki chlebowej
48 g  mąki pszennej razowej
255 g wody
6 g soli
3 g drożdży instant
26 g  oliwy z oliwek ev
40 g oliwek nicejskich*
całość pâte fermentée

semolina lub kaszka kukurydziana do podsypania

Włożyć do dzieży wszystkie składniki oprócz pâte fermentée, oliwek i oliwy.
Mieszać całość na pierwszej prędkości 3 minuty, aby składniki się połączyły.
Podczas mieszania dodawać partiami zaczyn.
W razie potrzeby skorygować hydrację, dolewając nieco wody.
Po wymieszaniu składników ciasto powinno mieć średnią konsystencję.
Włączyć drugą prędkość i dodawać oliwę.
Mieszać 5-6 minut, aby rozwinąć siatkę glutenową.
Ciasto podzielić na 3 równe części.
Do jednej z nich dodać oliwki i delikatnie zagniatać,
aż oliwki równomiernie rozłożą się w cieście. 
Wszystkie trzy porcje ciasta przykryć i odstawić do fermentacji na 2 godziny.
Po godzinie od rozpoczęcia fermentacji, każdą porcję wyjąć na obsypany mąką blat,
delikatnie rozciągnąć i złożyć na trzy, obrócić o 90 stopni znów złożyć na trzy.
Po 2 godzinach każdą porcję ciasta rozwałkować tak, aby przybrała owalny kształt
i przełożyć na obsypany semoliną lub kaszką kukurydzianą papier do pieczenia.
Każdą porcję na osobny arkusz.
Przykryć i odstawić na godzinę w temperaturze około 24° C.
Kiedy ciasto wyrośnie, każdą porcję delikatnie rozciągnąć
i uformować w trójkąt tak, aby ciasto miało grubość około 2 cm.
Następnie naciąć tak jak na rysunku A i jeszcze bardziej rozciągnąć,
aby nacięcia się otworzyły, tak jak na rysunku B.
Chlebek z oliwkami posmarować oliwą.
Pozostałe dwa chlebki posmarować oliwą
i jeden posypać gruboziarnistą solą i ziołami prowansalskimi,
a drugi czarnym pieprzem i tartym parmezanem.
Piekarnik z blachą lub kamieniem do pieczenia rozgrzać do temperatury 230°C.
Naparować go umieszczając na dole naczynie z gorącą wodą lub wrzucając kilka kostek lodu.
Przekładać chlebki razem z pergaminem na ładownik/ łopatę /deskę 
i przerzucać je na rozgrzaną blachę lub kamień.
Piec 15-20 minut, aż fougasse będą rumiane i chrupiące, ale nadal miękkie w środku.

Oliwki można zastąpić anchois, pamiętając że są one bardziej słone niż oliwki.




Dziękuję za wspólny czas
i mam nadzieję, że moja propozycja,
choć wyglądała na nieco skomplikowaną,
nie sprawiła Wam większych problemów:)



środa, 12 marca 2014

Kilka wolnych dni i śledzie w jogurcie z ziołami





Budzik wyłączony aż do poniedziałku.
Słońce wdziera się do domu każdą szczeliną.
Za oknem forsycja obsypana zielonymi pąkami
i tamaryszek, który licznie obsiadły ptaki.
Kot z nosem przy szybie wydaje dziwne dźwięki.
Nalewam do kubka kawę i obserwuję labradora,
który szaleje z patykiem na trawniku.
Uśmiecham się do bukietu żółtych tulipanów.
Wysiewam kolejną porcję kiełków.
Wyciągam śledzie z zalewy i siekam zioła.
Będzie pysznie.




Śledź w jogurcie z ziołami
na podstawie przepisu z Food & Friends

200 g filetów śledziowych

zalewa
100 ml octu winnego
50 ml cukru
50 ml wody

sos jogurtowy
200 ml gęstego jogurtu naturalnego
2 ząbki drobno posiekanego czosnku
1 łyżka posiekanego świeżego koperku
1 łyżka posiekanej świeżej mięty
1 łyżka posiekanego świeżego oregano
sól

Zagotować wodę z octem i cukrem.
Odstawić aby ostygła.
Filety włożyć do zimnej zalewy i marynować przez 12 godzin.
Zlać zalewę, a śledzie pokroić w małe kawałki.

Jogurt wymieszać z ziołami i czosnkiem, doprawić do smaku solą.
Wymieszać sos ze śledziami i odstawić na 24 godziny.






czwartek, 6 marca 2014

Pierogi na cztery pory roku - zima...





Wszystko zaczęło się od Winobrania.
Niewiele było przy nim pracy,
bo winne grona były już zebrane,
a wino zabutelkowane,
ale za to były nocne rozmowy
i degustacja wina oczywiście. 
Tam się poznałyśmy i polubiłyśmy.
Mijały dni, tygodnie, miesiące.
Przez nasze skrzynki przewijały się mejle.
W grudniu miałyśmy zobaczyć się ponownie,
jednak codzienność zweryfikowała nasze zamiary.
Zaplanowałyśmy więc kolejne spotkanie, tym razem wirtualne.
Czy się udało? Oceńcie sami!
Jego efekty możecie zobaczyć dziś
Marzeny, Małgosi, Alutki, Kamili i u mnie:)
Zapraszamy Was na nasze pierwsze, wspólnie lepione pierogi!




Pierogi z jagnięciną po azjatycku

ciasto
250 g mąki pszennej typ 500
około 1/2 szklanki mleka
szczypta soli

Składniki połączyć i wyrabiać do uzyskania gładkiej i elastycznej konsystencji.
Zawinąć w folię spożywczą i odłożyć na 20-30 minut.

farsz
500 g mielonej jagnięciny
1 łyżka oleju sezamowego
2 ząbki drobno posiekanego czosnku
szklanka posiekanej dymki ze szczypiorkiem
2 łyżki tartego świeżego imbiru
pół posiekanej papryczki chili
szczypta białego pieprzu
1 łyżka sosu sojowego shoyu
1/2 łyżeczki soli

Wszystkie składniki farszu wymieszać i odstawić do lodówki
na co najmniej 30 minut, a najlepiej na całą noc.

Ciasto cienko rozwałkować, jeżeli klei się do blatu, podsypać odrobiną mąki.
Z ciasta wyciąć kółka, na środek każdego kółka nałożyć łyżkę farszu,
ciasto złożyć na pół i dokładnie zlepić brzegi pierogów.
Do momentu gotowania, przechowywać je przykryte kuchenną ściereczką.
Pierogi można przygotować na 3 sposoby.
1. Gotować we wrzątku, około 2 minuty od momentu wypłynięcia na powierzchnię.
2. Gotować na parze przez około 7 minut.
3. Na głębokiej patelni rozgrzać łyżkę oliwy, ułożyć na niej pierogi 'falbanką' do góry,
smażyć 1-2 minuty, aż się zarumienią, następnie wlać na patelnię bulion lub wodę,
tak aby sięgała 1/3 wysokości pierogów, przykryć pokrywką i gotować kolejne 5 minut.

Pierożki dobrze smakują z sosem sojowo-imbirowym.